Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mąkowarsko upamiętniło Zbigniewa Bryckiego, powstańca warszawskiego. Bohater ma teraz swój skwer [zdjęcia]

Małgorzata Stempinska
Małgorzata Stempinska
Zbigniew – w środku
Zbigniew – w środku Nadesłane przez Martę Muzioł
Mąkowarsko upamiętniło bohatera. Zbigniew Brycki, podchorąży AK, powstaniec warszawski, ma swój skwer w rodzinnej miejscowości.

Postać Zbigniewa Bryckiego przybliżyła nam Marta Muzioł, wnuczka Bogusławy, siostry Zbigniewa. Pani Marta przy współpracy Jerzego Jasińskiego, siostrzeńca Zbigniewa, spisała życiorys wujka. To również ona jest autorką albumu o Zbigniewie Bryckim, który po ubiegłorocznej uroczystości w Mąkowarsku został przekazany do Muzeum Powstania Warszawskiego, Biblioteki w Mąkowarsku, Szkoły Podstawowej w Mąkowarsku, Szkoły Podstawowej we Wtelnie oraz do Izby Pamięci w Koronowie.

Mieszkańcy godnie upamiętnili powstańca

- Od dawna wiedzieliśmy, że mamy tak zasłużonego mieszkańca. Chcieliśmy go godnie upamiętnić. Pomysł, by zrewitalizowany skwer położony w centralnej części miejscowości otrzymał imię podchorążego Zbigniewa Bryckiego, naszego mieszkańca, uczestnika walk o stolicę w 1944 roku, wyszedł od OSP Mąkowarsko. Było to jesienią 2020 roku. Wtedy też delegacja strażaków pojechała na Powązki Wojskowe i odnalazła grób pana Zbigniewa. Niedługo potem na zebraniu wiejskim podjęliśmy uchwałę, by skwer nosił Jego imię. 24 lutego 2021 roku taką samą uchwałę przyjęła Rada Miejska w Koronowie - mówi Ewa Siekierska, sołtys Mąkowarska.

Jak dodaje, 1 sierpnia 2021 roku, w 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, po uroczystej mszy świętej odprawionej w kościele parafialnym pw. św. Wawrzyńca, nastąpiło poświęcenie tablicy upamiętniającej patrona skweru. W uroczystości licznie uczestniczyła rodzina Zbigniewa Bryckiego, mieszkańcy, delegacja OSP ze sztandarem.

Dodajmy, że skwer mieści się zaledwie kilkadziesiąt metrów od domu, w którym się urodził oraz mieszkał przez większą część swojego życia.

„Synu, pamiętaj, że masz tylko jedno życie”

Zbigniew Brycki przyszedł na świat 21 sierpnia 1917 roku w Mąkowarsku. Jego rodzice Franciszek (1875-1947) i Bronisława, z domu Kentzer (1890-1973) Bryccy wzięli ślub w 1911 roku w Mąkowarsku. Franciszek Brycki był kupcem – prowadził w Mąkowarsku sklep kolonialny oraz restaurację. Przed wojną pełnił również funkcję sołtysa.

Zbigniew miał pięć sióstr: Janinę Jasińską (1913-1985), Marię Matysik (1915-1992), Felicję Holkę (1918-1990), Helenę Zielińską (1920-1954) oraz Bogusławę Muzioł (1921-2000).

We wrześniu 1939 roku, jako żołnierz 61 Pułku Piechoty, Zbigniew walczył najpierw na przedpolach Bydgoszczy (Osowa Góra – Dąbrówka Nowa), następnie w bitwie nad Bzurą i w obronie Warszawy. Po kapitulacji stolicy został zwolniony ze służby i wrócił do domu.

- W 1942 roku wujek, kierowany obawą o własną przyszłość, spowodowaną sytuacją polityczną na naszych terenach ponownie wyjechał do Warszawy i związał się z ruchem konspiracyjnym Armii Krajowej. Wiadomo, że Ziemia Bydgoska stanowiła wówczas obszar włączony do Trzeciej Rzeszy, więc młodych mężczyzn wcielano do armii niemieckiej. Z rodzinnych opowieści wiem, że dwa lata później , w 1944 roku, wujek podczas Świąt Wielkanocnych spędzanych w domu rodzinnym w Mąkowarsku z ogromnym entuzjazmem opowiadał, że niebawem nastąpi rozprawa z Niemcami. Jego ojciec Franciszek wypowiedział wówczas słowa, które zachowały się w rodzinnej pamięci do dziś: „Synu, pamiętaj, że masz tylko jedno życie” - opowiada Marta Muzioł.

Odbierał amunicję i broń dla Powstańców

1 sierpnia 1944 roku, o godz. 15, Zbigniew stawił się na zbiórkę swojego oddziału z III Obwodu Armii Krajowej – Warszawa Wola. Planowano pobrać broń schowaną w zakonspirowanym magazynie i zaatakować niemieckie koszary w Boernerowie. Jednak w kompleksie budynków, gdzie znajdował się magazyn, stacjonowała od kilku dni dywizja niemiecka. W tej sytuacji dowództwo oddziału podjęło decyzję o przedarciu się do Puszczy Kampinoskiej.

W pierwszej połowie sierpnia 1944 roku, w szeregach nowo utworzonej Grupy „Kampinos”, Zbigniew Brycki brał udział w potyczkach z Niemcami oraz odbierał alianckie zrzuty broni, amunicji oraz materiałów sanitarnych dla Powstańców.

Kiedy dowódca Grupy Kampinos kpt. Józef Krzyczkowski ps. „Szymon” (na miejsce nie dotarł jeszcze nowo mianowany dowódca mjr Alfons Kotowski ps. „Okoń”) otrzymał rozkaz natychmiastowego wysłania do Warszawy wszystkich podległych mu oddziałów, które dysponowały bronią, niezwłocznie zorganizował grupę liczącą około 720 żołnierzy, mającą przedostać się do stolicy. Celem wyprawy było udzielenie pomocy rejonowi Starego Miasta, który znalazł się w krytycznej sytuacji.

W nocy z 15 na 16 sierpnia Zbigniew przybył na Żoliborz z plutonem kompanii por. Czerwca i został zakwaterowany, wraz z dwoma innymi żołnierzami (jednym z nich był ppor. Antoni Piątkowski ps. „Korab”), w mieszkaniu Halszki Łuczajowej.

Został ciężko ranny przez serię z karabinu

20 sierpnia 1944 roku, po przybyciu na Żoliborz drugiej grupy Powstańców z majorem „Okoniem”, około godz. 22, wszyscy Powstańcy z Kampinosu otrzymali rozkaz wymarszu na Dworzec Gdański.

Marta Muzioł zaznacza, że w literaturze tematycznej przedstawiono dwie wersje przebiegu pierwszego natarcia na Dworzec Gdański w nocy z 20 na 21 sierpnia.

Według jednej pierwszy atak został przeprowadzony przez trzy kompanie, m.in. tę dowodzoną przez por. Czerwca. Z kolei druga wersja, która współcześnie zyskała znacznie szersze uznanie, zakłada, że kompania por. Czerwca wkroczyła do akcji w ramach „drugiego rzutu”, kiedy natarcie trzech kompanii z „pierwszego rzutu” się nie powiodło.

Atak trwał około półtorej godziny. Powstańcy spotkali się potężnym ogniem artylerii niemieckiej z kilku pobliskich stanowisk, a także natknęli się na linię mocno uzbrojonych bunkrów nieprzyjaciela. Straty były ogromne. Ze 120 żołnierzy, dowodzonych przez por. Czerwca, zaledwie 25 nie ucierpiało podczas walki.

- Wujek Zbigniew, biegnąc w natarciu, został bardzo ciężko ranny przez serię z niemieckiego karabinu maszynowego - mówi Marta Muzioł.

Kpt. Józef Krzyczkowski w książce „Konspiracja i powstanie w Kampinosie” napisał, że: „Porucznik Jaskólski wyciągnął z linii śmiertelnie rannego dowódcę plutonu, podporucznika „Korabia”. Pociski niemieckie urwały mu prawą rękę i silnie porwały całą pierś. Tuż obok niego zginął kapral podchorąży „Kozak”. Natomiast Stanisław Podlewski w pracy „Rapsodia żoliborska” zamieścił następujący przekaz: „Wokół leżą ciała zabitych chłopców i dziewcząt. Podporucznik „Korab” (Antoni Piątkowski) i podchorąży „Kozak”, śmiertelnie ranni, wzywają pomocy”.

Zbigniew zmarł 21 sierpnia, w dniu swoich 27. urodzin, około godz. 10. Został tymczasowo pochowany – przy pomocy kolegów – na pobliskim Placu Tucholskim. Wiadomo, że msza św. za spokój Jego duszy była odprawiona przez Ojca Truszyńskiego. Przedtem Zbigniew był u spowiedzi i komunii świętej.

8 czerwca 1945 roku odbyła się ekshumacja, przy której były obecne starsze siostry Zbigniewa - Janina oraz Maria. Od tego momentu Powstaniec spoczywa na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach (kwatera A27 – 8 – 2).

„Proszę powiedzieć Matce, że bardzo ją kochałem”

Jak wyglądały ostatnie dni i chwile życia Zbigniewa Bryckiego?

Odpowiedzi na te pytania dostarcza powojenna korespondencja Halszki Łuczajowej z matką Zbigniewa, Bronisławą Brycką.
Pani Łuczajowa 24 lipca 1947 roku zwróciła się z prośbą do nieistniejącego już „Zarządu Gminy w Mąkowarsku” o podanie adresu rodziców Zbigniewa bądź też przekazanie rodzinie Bryckich jej adresu. Podkreśliła równocześnie, że bardzo jej zależy na skontaktowaniu się z Bryckimi.

W pierwszych dniach sierpnia 1947 roku (w wiadomości widnieje data 1 sierpnia 1947 roku), Bronisława Brycka otrzymała kartkę pocztową z wiadomością od Halszki Łuczajowej. Kobieta wyjaśniła, kim jest i zapewniła, że niebawem przyśle list, w którym szczegółowo opisze wydarzenia sprzed trzech lat. Tak też się stało. Jeszcze w sierpniu (w liście widnieje data 13 sierpnia 1947 roku) Bronisława Brycka otrzymała list zawierający opis ostatnich kilku dni życia Jej syna (od momentu przybycia na Żoliborz z Puszczy Kampinoskiej do śmierci i tymczasowego pochówku na Placu Tucholskim). Ojciec Zbigniewa, Franciszek Brycki, nie zdążył poznać tej historii. Zmarł kilka miesięcy wcześniej, w marcu 1947 roku.

Halszka Łuczajowa pisze, że 20 sierpnia 1944 roku, przed wymarszem na Dworzec Gdański, Zbigniew pożegnał się z nią bardzo serdecznie. „Dał mi swoją fotografię z dopiskiem. Ponadto, powiedział wówczas: Jeśli mam być ranny, to już bym wolał na Żoliborzu – bo pani mnie zabierze – tu mi będzie dobrze” - czytamy w liście.

Dalej z niezwykłą empatią przekazuje Bronisławie Bryckiej, że jej syn kilka godzin po opuszczeniu mieszkania, znalazł się w szpitalu ulokowanym pomiędzy Placem Tucholskim a Placem Wilsona. Jego stan był krytyczny – miał rozszarpany dół brzucha. Ppor. Piątkowski leżał na sąsiednim łóżku.

Halszka Łuczajowa, pomimo upływu czasu, przytoczyła w korespondencji słowa wypowiedziane przez Zbigniewa w ostatnich momentach życia: „Proszę powiedzieć mojej Matce, że ją bardzo, bardzo kochałem i że umieram dla Ojczyzny”. W dalszej części relacji, kobieta zapewniała: „Mówiłam pacierz głośno – tak chciał, kiedy skończyłam powiedział: „A teraz wieczny odpoczynek”. Przeżyłam te chwile, jakbym kogoś z najbliższej rodziny traciła”.

Siostry rozpieszczały rodzynka

Jakim człowiekiem był Zbigniew Brycki? Marta Muzioł bez wahania odpowiada: - Bardzo wesołym, otwartym i lubianym. Miał pogodne usposobienie. Jako rodzynek był rozpieszczany przez siostry, o czym mi opowiadała babcia Bogusława. Z kolei ciocia Rosława, która była małą dziewczynką, jak wujek zmarł, wspominała, że kojarzył jej się z krówkami, które przywoził z Warszawy.

Dodajmy, że w latach osiemdziesiątych, dzięki staraniom Tadeusza Muzioła (przyjaciela i towarzysza broni z 1939 roku), Zbigniew Brycki został odznaczony  Medalem „Za Udział w Wojnie Obronnej 1939” oraz Warszawskim Krzyżem Powstańczym.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koronowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto